poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Między nami jajcarzami

  Tradycyjnie mam jakieś zajęcie, coś do zrobienia, więc natchnienie do napisania kolejnego posta wzrasta kilkukrotnie. Kwestia, którą dzisiaj poruszę to poczucie humoru i sposoby postrzegania ludzi, którzy nie siedzą całe dnie z wykrzywionymi mordami obrażeni na cały świat, milcząc i mając wszystkim za złe to, że są weseli. Chodzi oczywiście to ludzi, którzy dużo żartują tak jak np. genialny-ja, patrzą na świat z dystansem
i nie szukają pretekstu do tego, żeby kogoś zaczepić i delektować się jego niepowodzeniem.

  W ostatnim czasie w naszym kraju była bardzo głośna afera, konserwatywny, poprawny politycznie i prawdziwy patriotyczny naród, który nigdy w życiu nie zrobił nikomu nic złego uczepił się mojej ulubionej audycji radiowej, czyli Porannego WF-u, prowadzonego przez Kubę Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, czyli tych, którym w życiu udało się zdobyć coś więcej niż 1500zł pensji i debetu na koncie. Tradycyjnie robili sobie jaja i w niepoprawny politycznie sposób żartowali z otaczającej ich rzeczywistości. Jako jedną z dawek czarnego humoru zapodali dosyć kontrowersyjne postrzeganie Ukrainek, poprzez wyśmiewanie ich pracy i wypowiedź na temat gwałtu, która jak się okazało była idealnym pretekstem do ataku na dwóch panów. Założę się, że 3/4 osób atakujących audycję i walczących o sprawiedliwość audycji nawet nie słyszało a ich światopogląd ukształtował Pudelek lub Fakt no ale cóż poradzić. Cały problem leży w postrzeganiu tego co oni mówią. Jeżeli śpiewam "Gdzie jest krzyż?!" to nie robię sobie jaj z krzyża i wiary oraz z papieża, tylko wyśmiewam ludzi, którzy lali się z ochroniarzami robiąc warszawską krucjatę. Jeżeli żartuje sobie z czegoś i przedstawiam to w ironiczny i karykaturalny sposób to nie można brać tego dosłownie. Podobnie jest ze wszystkimi ludźmi, którzy usiłują mieć dystans i żartują ze świata. Jeżeli ktoś mi powie: "słuchaj masz łeb jak sklep" to mam zacząć patrzeć w lustro i szukać sklepu? Czy jak usłyszę, że w dupie byłem, gówno widziałem to mam zacząć zaprzeczać i mówić "ejjj do dupy sieł nie da wejśdź!". Odpowiedź chyba sama się nasuwa. Podobnie było z Wojewódzkim i Figurskim. W audycjach wcielali się często w rolę normalnych, szarych ludzi, którzy myślą pewnymi schematami: czarnoskóry - mudżin, homoseksualista - pedał, zarabiający poważne pieniądze - żyd i złodziej... Tradycyjnie jak to w Polsce bywa każdy wypowiedź o Ukrainkach zrozumiał dosłownie: obrazili ukrainki, wyśmiewają gwałt!

  Szczytem hipokryzji w wyżej opisanej sytuacji jest to, że ludzie którzy się sprzeciwiali obrażaniu innych pisali komentarze na facebooku Wojewódzkiego o treści: "jesteś zerem, pedałem, starym dziadem" i wiele, wiele innych. Nie sposób chyba jest nie nazwać tego hipokryzją. Jeżeli walczę o jakieś prawa to sam muszę je respektować. Jak się widzi cudze błędy to trzeba widzieć swoje. Nawet U2 najpierw zarobiło gigantyczne pieniądze, zapewnili dożywotnie życie w luksusie swojej rodzinie i bliskim a dopiero później zaczęło ratować Afrykę a po Afryce świat (przepraszam Bono, wiesz że i tak jestem fanem ale musiałem o tej Afryce).
Bardzo mnie śmieszy fakt, że ogrom społeczeństwa chce ze wszystkim walczyć i fakt, że im się żyje gorzej, fakt że Wojewódzki ma dziewczyny w wieku licealistek mimo, że ma odjazdowe auta i zamiast zbierać złom jeździ na koncerty zagranicznych artystów i siedzi w vipowskich sektorach jest dla ludzi przytłaczający. Trzymając kciuki za czyjeś niepowodzenie nie mamy możliwości podwyższenia naszego standardu życia. Jest to tak oczywiste, że aż głupio mi o tym pisać. Jeszcze gorzej mi się robi jak obserwuje dalej zadowolone mordy, bo ktoś kto coś miał popełnił jakiś błąd o którym owe mordy przeczytały na Pudelku czerpiąc inspiracje poglądowe od dziennikarzy, którzy nie wiedzą jak wygląda Sting i wklejają zdjęcia gitarzysty Scorpionsów pisząc na temat wokalisty The Police.

 

poniedziałek, 23 lipca 2012

Komu wolno a komu nie...

Tradycyjnie mój kolejny post będzie owocował w ironię i różne dziwne rzeczy, co nie zmienia faktu, że podejmę w nim pewien ważny problem jakim jest tak zwana sprawiedliwość. Jeżeli ktokolwiek oczekuje tutaj czegoś innowacyjnego, czegoś co nie zostało jeszcze powiedziane lub zdjęć nagiej Bożenki z Klanu lub niepublikowanych informacji związanych z okolicznościami śmierci jej ojca to szkoda jego czasu na czytanie tego artykułu...

Ostatnimi czasy zaobserwowałem, że ludzie medialni mogą więcej. Nie chodzi tutaj o kwestie możliwości rozwoju czy też autopromocji lub szerzenia światopoglądów. Chodzi mi o to, że jeżeli ja będę jechał moim samochodem, wpadnę do rowu i okaże się, że jechałem nawalony, czego nigdy nie robiłem, nie robię i robić nie będę, to wymiar sprawiedliwości w skuteczny sposób sprawi, że będę musiał płacić gigantyczne mandaty oraz postara się, żebym trafił do więzienia lub tak wszystko dopracuje, że do końca życia będę musiał ponosić konsekwencje mojego czynu. No i powiem szczerze, że za takie wykroczenie z pełną odpowiedzialnością taką karę ponieść powinienem, bo w takich sprawach nie można pobłażać.

Jeżeli zaś osoba znana, co za tym idzie zarabiająca 20x tyle co średnia krajowa będzie jechała po gorzale i rozwali po drodze 2 ogrodzenia i rozjedzie 4 psy, 2 sarny, jednego dzika no i jeszcze w nerwach złamie nos policjantowi za to, że śmiał ją zatrzymać to owa osoba z czasem pojawi się na otwarciu jakiegoś klubu w Warszawie z uśmiechem na twarzy. No i dlaczego tak jest i gdzie konstytucyjne zasady, że każdy jest równy wobec prawa? W przysłowiowej dupie.



Nie wiem zwyczajnie jak to w praktyce wygląda ale mam wrażenie, że jeżeli ktoś ma taki budżet, który pozwala na dobrego adwokata to wielmożni sprawcy są w stanie wmówić wymiarowi sprawiedliwości, że nie jechali pijani, tylko zjedli dużo jabłek, 2 ogrodzenia były wybudowane na środku drogi, 4 psy uciekły ze schroniska i w ostatniej chwili na odcinku 20 kilometrów 4 razy wbiegły pod koła, 2 sarny uznały, że ich egzystencja nie ma sensu i postanowiły popełnić samobójstwo a los tak chciał, że owy celebryta akurat owym samochodem jechał ortodoksyjnie trzymając się prawego pasa a o dziku to nic nie wie, bo go nie zauważył ze względu na zmęczenie. No i może nie byłoby w tych zeznaniach chwytającego się brzytwy nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sąd w to wszystko wierzy a polski wymiar sprawiedliwości wyznacza możliwie najmniejszą karę, która polega na wpłaceniu paru złotych na jakąś organizację. W sumie kara jest prawdziwie wysoka, ponieważ owa gwiazda kupi sobie mniej stringów i będzie musiała latać bez majtek na 2 najbliższe imprezy..
 

Pół żartem, pół serio to naprawdę żenujące, że mając kasę można dużo łatwiej uniknąć kary i zwyczajnie nie ponosić konsekwencji swoich zachowań...


czwartek, 19 lipca 2012

Polacy różnych grup prawdziwości polszczanej

Tak, wiem tytuł wydaje się być dziwny i każdy kto to czyta z pewnością zastanawia się o co tak na prawdę chodzi. Jedni pewnie będą się zastanawiać lub spodziewać jakiegoś manifestu młodego działacza Radia Tadeusz, inni zaś dopatrzą się ironii, dzięki czemu będą zdecydowanie bliżej tego o czym chcę powiedzieć.

Jak wiadomo w Polsce jest od jakiegoś czasu nowa, stara moda na dzielenie społeczeństwa na prawdziwych, honorowych, uczciwych, religijnych Polaków i tych złych niewiernych, niebogobojnych oraz wielkich ignorantów w stosunku do tego co się w Polsce niegdyś zdarzyło, czyli krótko mówiąc nieprawdziwych Polaków. Gdyby się jednak głębiej przyjrzeć owemu podziałowi Katolik od ateisty różni się tym, że Katolik chodzi do kościoła a ateista nie chodzi... no i nic więcej w kierunku wielkich idei wymienić się nie da.

Czym zaś różni się prawdziwy Polak od tego fałszywego, złego i niewierzącego? Tym, że ten prawdziwy oprotestowuje wszystkie działania rozrywkowe, w których nie bierze udziału argumentując, że są prowokacją i mają na celu bezcześcić pamięć narodową oraz walczyć z kościołem, ponieważ przypadają w święta narodowe lub kościelne. Gdyby jednak spojrzeć na kalendarz to codziennie jest jakieś święto. Ewangeliści pisali o Matce Boskiej, wg opisu lektury matce Jezusa. W Polsce jest już tyle Matek Boskich, że gdyby tak zebrać je wszystkie i każdej zrobić wielkie święto to spokojnie 200 dni w kalendarzu miałoby maryjne kolory, no ale już nie będę się w to zagłębiał. Ten zły Polak zwyczajnie w wydarzeniach rozrywkowych uczestniczy, co bardzo nie podoba się pierwszej, prawdziwej grupie.

Dlaczego akurat o tym piszę? Słuchałem sporo radia i nasłuchałem się wszelakich wypowiedzi odnośnie koncertu Madonny, który ma się odbyć 1 sierpnia w rocznicę wybuchu Powstania warszawskiego. Słuchając owego radia, co za tym idzie audycji, która była poświęcona dyskusji czy koncert powinien się odbyć zwróciłem uwagę na kilka ciekawych informacji. Refleksje we mnie wzbudziły wypowiedzi niektórych przeciwników koncertu. Jak zwykle doszukiwali się oni prowokacji, wynaradawiania i wielu różnych ukrytych sensów organizacji koncertu. Krótkowzroczność owych ludzi mnie urzekła. Ich zdaniem organizacja koncertu najprawdopodobniej wygląda tak:
-Cześć, Madonna, zagrasz w Polsce 1 sierpnia, bo mamy święto narodowe i chcieliśmy zbeszcześcić?
-Tak, oczywiście, mam masę czasu, przyjadę kiedy tylko będziecie chcieli!
W praktyce takie koncerty załatwia się dużo trudniej. Nie jest to jeden czy dwa telefony do owej artystki, tylko długie kwestie organizacyjne z jej managmentem. Madonna to nie jest polski zespół, który ma 2 stary i jeździ dziennie ze 100-200km wewnątrz kraju albo jak jakaś Doda, że bierze pendrive'a, rękę trupa, wkłada majty i lata po scenie udając, że śpiewa. Prawdziwy koncert, za który trzeba wyłożyć grubą kasę wymaga ogromnej organizacji, kilku tysięcy współpracowników, ochrony, policji. Terminarz takiej gwiazdy jest bardzo zapchany i to nie jest tak, że ona przed jakimś koncertem siedzi i czyta podręcznik o historii polski, później przegląda Kalendarz Ojca Dyrektora i szuka dat, które były jakieś znaczące dla Radia. Jest termin, że wtedy jest możliwość zorganizowania koncertu i nikt nie będzie się rozdrabniał, że jakaś grupa chce protestować i chrystianizować czy też zarażać swoim postrzeganiem obchodów świąt lejąc innych krzyżami po łbie. Kuba Wojewódzki napisał w fajny sposób o tym, że pójdzie oddać cześć tym, którzy oddali życie za ojczyznę, zapali dla nich znicz a wieczorem uda się na koncert. Bardzo mi się spodobało takie podejście. Teraz żyjemy w takich czasach, że się robi coś krótko i na temat. Nie chodzi o to, żeby cała Europa widziała jak się okładam biczem po plecach pod pałacem prezydenckim w ramach hołdu od godziny 6 rano do godziny 22. Pamięta, wiem co się zdarzyło, oddaje hołd i zajmuje się swoimi sprawami. Nie mam życzenia iść na koncert bo mój system wartości mi na to nie pozwala, to nie idę, siedzę w pokoju z flagą i rozmyślam nad losami ojczyzny. Chcę iść na koncert, poświęcam w ciągu dnia chwilę na zastanowienie się nad losami ojczyzny, wieczorem udaje się na występ. Nie można nikomu narzucać, że ma obchodzić święto w taki czy inny sposób a jak chce się tego dnia wieczorem oddać jakiejś przyjemności to od razu jest ostatnim cepem i chamem, który sprzedaje Polskę.

W Polsce żyło się w zaścianku Europy przez calutki okres komunizmu, nie było żadnych koncertów, raz na ruski rok przyjechał jakiś zespół o ile się czerwoni na to zgodzili. Później były czasy postkomuny, które trwały bardzo długo, bo dalej byliśmy zadupiem i był zwyczaj, że u nas się nie gra. Teraz mamy czas, że młodzi ludzie mają możliwość iść na koncert, mogą się troszkę odprężyć, po cholerę im tego zabraniać i z tym walczyć? Wiara i patriotyzm na pokaz to coś tak urzekająco głupiego, że aż boli. Ciągła walka ze wszystkim co się dzieje pod pozorem krucjat już wychodzi z mody. Są zloty Radia Tadeusz, są audycje, niech sobie słuchają, niech się indoktrynują wzajemnie ale niech nie narzucają drugiemu jak ma postępować, bo tak naprawdę gdyby tych Wielkich Wiernych Patriotów zapytać o jakiekolwiek święta, w których uczestniczą to otworzyliby gęby ze zdziwieniem i patrzyliby pusto w jakiś obiekt wierząc, że wyświetli im się odpowiedź na pytanie co się wtedy stało albo z jakiej okazji ja tam idę. Nie mówię, że wszyscy, bo to by było głupie, nie chce generalizować. Mój post ma na celu ukazanie tego, że nie ma sensu prowadzić ciągłej walki ze wszystkim co się dzieje pod szyldem wielkich idei, bo owe działania mają się tak do wielkich idei jak piwnica do słońca.


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Fundusz Kościelny

Po przerwie witam wszystkich czytelników o ile tacy występują w przyrodzie bądź przestrzeni wszechobecnego i wszechwiedzącego internetu. Jak sam tytuł owego posta wskazuję postaram się w nim poruszyć kontrowersyjny a także delikatny temat pieniędzy w kościele. Jak każdemu wiadomo kościół utrzymuje się z dwóch źródeł. Pierwsze z nich to pieniądze swoich wyznawców, drugie to tak zwany fundusz kościelny. Czym owy fundusz kościelny jest? Krótko i na temat są to pieniądze podatników, czyli nasze, wasze, ich, nas, was, zakładając, że podlegacie systemowi podatkowemu, co za tym idzie kupujecie, sprzedajecie bądź pracujecie owy podatek regulując. Obecny rząd premiera Donalda Tuska postanowił pośród wielu reform wpłynąć na ten jakże delikatny temat ekonomicznej strony kościoła, co za tym idzie posłowie i senatorowie reprezentujący opcję rządzącą w naszym kraju postanowili zmniejszyć bądź zlikwidować pieniądze, które państwo przekazuje na organizacje wyznaniowe. Wielu Polaków się temu sprzeciwia wspominając całą historię kościoła z pozytywnego punktu oraz usilnie stara się wykrzyczeć ze zdartych już od sprzeciwów gardeł, że tak nie wolno, że to źle, że to wojna i walka z kościołem. Ja osobiście patrzę na to z troszkę innego punktu. Nie chcę w jakimkolwiek stopniu sugerować, że ktoś myśli a ktoś nie myśli. Pragnę tylko zachęcić wielu z przedstawicieli tych będących za i tych będących przeciw likwidacji funduszu to poszerzenia horyzontów myślowych i obiektywnemu przyjrzeniu się temu co tak na prawdę się dzieje. Kościół sam w sobie z założenia jest organizacją mającą chrystianizować społeczeństwo, nieść jego wyznawcom wsparcie duchowe oraz przekaz nauk, które mają zbliżyć owego wiernego do sfery metafizycznej, która o ile dany wierny będzie postępował według pewnych reguł pozwoli mu się poznać po skończeniu ziemskiej egzystencji. Wszystko to w skrócie wydaje się być banalnie proste. Postawa kościoła w czasach trudnych dla naszego kraju obiektywnie rzecz ujmując była wzorowa. Kościoły były miejscem potajemnych nauk, były miejscem gromadzenia się walczących o niepodległość. Były także miejscem, gdzie można było głosić ewangelię, różne nauki, poglądy i korzystać z zamurowanej wolności słowa. Wielki ukłon dla kościoła za jego działalność w tych czasach. Sam osobiście to doceniam i wierze, że wielu Polaków postępuje podobnie. Teraz aby wprowadzić kolejną myśl trzeba zadać pewne pytanie. Mianowicie chodzi o to czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Czy kościół dalej jest tym kościołem, który przyciągał wiernych i wspierał ich pozaewangelijnie? Czy konieczne jest uduchowianie się owych chrystianizatorów przy pomocy aut wyższych standardów, limuzyn? Czy biskup musi jeść obiad złotymi sztućcami, żeby jego słowa miały bardziej sakralny wydźwięk? No chyba nie. Kawa na ławę, bez zbędnego owijania w bawełnę - kościół obecnie w przynajmniej 90% to grupa bogatych, wykształconych biznesmenów, którzy posiadają gigantyczne pieniądze, wielkie majątki i w niektórych przypadkach firmy, telefonie komórkowe, fabryki wina i wiele, wiele różnych innych przedsiębiorstw takich jak własne radia, telewizje, itd. itd. wymieniać by można do pewnej, poprzedzanej niecenzuralnym epitetem śmierci. Rząd pośród "ułatwień" i licznych "pozytywnych" dla ludzi reform wziął się za jedną właściwą. Dlaczego ateiści mają płacić na związki wyznaniowe a innowiercy wzajemnie na organizacje, których nie są członkami? Jeżeli ktoś wierzy i wyznaję jakąś daną religię powinien sam o nią dbać. Płacenie pieniędzy na coś, z czego się nie korzysta nie jest przecież fair wobec owych osób owe pieniądze płacących. Ja sam jestem ateistą, czy kiedy założę organizację kościelną w postaci związku ateistów i będę głosił w jakiś dzień nauki ateistyczne mam prawo domagać się od państwa pieniędzy? Przecież niczym się nie różnię od kościoła, bo też korzystam z wolności słowa, głoszę pewne poglądy a nawet ich zbiór? W praktyce takich pieniędzy nie dostanę, więc sprawiedliwym będzie jeżeli kościół także przestanie je dostawać? Jak najbardziej tak. Doceniamy wszyscy wszelkie pozytywne rzeczy, które kościół dał społeczeństwu w trudnych czasach ale bądźmy szczerze, realia się zmieniły a podatnicy nie będą do końca życia płacić za to co kościół kiedyś zrobił. Równie dobrze możemy znaleźć zasłużoną w średniowieczu dla naszego kraju rodzinę, jeżeli taka rodzina przekazując sobie materiał genetyczny do dzisiaj dnia posiada swoje kilkunaste potomstwo należałoby owe potomstwo odnaleźć, co za tym idzie wspierać je finansowo z kieszeni podatników za to, że ich rodzina była zasłużona dla naszego kraju. Sami widzicie jak by to wyglądało. Sytuacja jest jak najbardziej analogiczna. Ukłon w stronę kościoła za jego działalność ale w stronę TAMTEGO kościoła, nie obecnego. Pozwolę sobie przytoczyć pewne zdanie z lokalnej prasy:

"Lexus RX 450 h to jedno z najdroższych aut jakim jeżdżą polscy biskupi. To model z napędem hybrydowym, do 100 kilometrów na godzinę rozpędza się w niecałe 8 sekund. Cena - około 300 tysięcy złotych."

Czy żeby docierać do wiernych konieczne jest posiadanie pojazdu wartego 300 000zł? W Polsce ludzie się cieszą jak mają pracę i mogą zarobić 800zł, czy kogokolwiek z was stać na taki samochód? No właśnie. Myślę, że każdy zrozumiał istotę tego co tutaj napisałem. Wnioski są takie, że kościół nie jest tym samym kościołem a pieniądze, które płacą podatnicy powinny iść do skarbu państwa i na rozwój kraju, nie na rozwój danych organizacji, których pewien procent Polaków jest członkiem. Ktoś pewnie rzuci hasło, że Polska to kraj 90% katolików. Ja odpowiem, też brałem chrzest, nie chodzę do kościoła, jestem niewierzący, jestem w tych 90%? Statystycznie idąc z psem na spacer mam 3 nogi. Dziękuję dobranoc, nie ma takiego bicia :)

sobota, 24 grudnia 2011

Powitanie

Ehh.. ah.. ekhm... yyy.. noo...
Dnia dzisiejszego a raczej nocy nastał czas, w którym postanowiłem spróbować moich sił jako prowadzący bloga. Powiem szczerze, że nigdy wcześniej nie próbowałem tego typu przedsięwzięć. Może mój problem leży w tym, że używam maszynki do golenia i nie mam takiego wąsa jak Sauron100, co uniemożliwia mi prowadzenie video bloga, co za tym idzie zostaje mi opcja próbowania moich sił jako pisarz a raczej siedzący przed komputerem 19 letni student, który ma się czegoś uczyć i jak wiadomo walczy z tym jak może :)
Dobra, to może tyle preludium... Przejdźmy do istoty sprawy, żeby nie powiedzieć konsensusu, bo wyjdę na przesadnego intelektualistę, którym od małego chłopca chciałem być ale jakoś tak predyspozycje umysłowe mnie trochę ograniczały :p
Wielu z was z pewnością jest zachęcona do odwiedzania tej oto witryny, jednak muszę was zmartwić, moje wpisy nie będą tak ciekawe jak książka do matematyki, karta wzorów do fizyki czy też spis gradientów stężeń z książki chemicznej. Będę się starał poruszać problematykę filozoficzną, taką jak "-co zrobić jak mi się nie chcę? -nic", społeczną "na Pudelku pisali...", muzyczną "jak śpiewasz i słyszysz z pokoju obok nie drzyj się to znaczy, że jesteś rockmanem", religijną "Ksiądz Natanek uczy...", sportową "Robert Mateja jest u szczytu formy a reprezentacja Polski na pewno wygra Euro 2012", życiową "sprawdzam na zegarku która godzina a za 2 minuty zapominam która była i znowu sprawdzam", budowa i klasyfikacja bakterii... nieee, to może nie..., rzeczy ciekawe "wpływ nikotyny na prowadzenie pojazdu, solaria w Etiopii, wycinanie lasów w Amazonii" no i oczywiście zagadki XXI wieku takie jak "Gdzie jest krzyż?, Gdzie jest Ola? Olala?" i wiele, wiele, wiele a nawet wiele więcej ciekawych rzeczy. Czytając tego bloga będziecie mogli wyzwolić z siebie przeróżne emocje, od śmiechu poprzez śmiech aż do śmiechu. Będą też elementy przerażające, prawie takie jak oglądanie śmierci Taylor w Modzie na Sukces (3696 odc.) czy też Ostatnia Podróż Hanki, która dokonała żywota wjeżdżając w kartony, Haniu oto znicz dla Ciebie [*], niech Ci świeci na kartonowym niebie..., dobra to było głupie, wiem, już csiii. Zachęcam do czytania i komentowania (o ile się da) pisma, które napisałem będąc natchniony siła wyższą, czyli pracami zaliczeniowymi z geometrii wykreślnej i faktem, że rano 3eba będzie wstać. Jak już ktoś dobrnął do końca to tutaj wrzucam mały prezent, w postaci piosenki, która może kogoś przeniesie w lata 80 albo po prostu do lata :)