poniedziałek, 23 lipca 2012

Komu wolno a komu nie...

Tradycyjnie mój kolejny post będzie owocował w ironię i różne dziwne rzeczy, co nie zmienia faktu, że podejmę w nim pewien ważny problem jakim jest tak zwana sprawiedliwość. Jeżeli ktokolwiek oczekuje tutaj czegoś innowacyjnego, czegoś co nie zostało jeszcze powiedziane lub zdjęć nagiej Bożenki z Klanu lub niepublikowanych informacji związanych z okolicznościami śmierci jej ojca to szkoda jego czasu na czytanie tego artykułu...

Ostatnimi czasy zaobserwowałem, że ludzie medialni mogą więcej. Nie chodzi tutaj o kwestie możliwości rozwoju czy też autopromocji lub szerzenia światopoglądów. Chodzi mi o to, że jeżeli ja będę jechał moim samochodem, wpadnę do rowu i okaże się, że jechałem nawalony, czego nigdy nie robiłem, nie robię i robić nie będę, to wymiar sprawiedliwości w skuteczny sposób sprawi, że będę musiał płacić gigantyczne mandaty oraz postara się, żebym trafił do więzienia lub tak wszystko dopracuje, że do końca życia będę musiał ponosić konsekwencje mojego czynu. No i powiem szczerze, że za takie wykroczenie z pełną odpowiedzialnością taką karę ponieść powinienem, bo w takich sprawach nie można pobłażać.

Jeżeli zaś osoba znana, co za tym idzie zarabiająca 20x tyle co średnia krajowa będzie jechała po gorzale i rozwali po drodze 2 ogrodzenia i rozjedzie 4 psy, 2 sarny, jednego dzika no i jeszcze w nerwach złamie nos policjantowi za to, że śmiał ją zatrzymać to owa osoba z czasem pojawi się na otwarciu jakiegoś klubu w Warszawie z uśmiechem na twarzy. No i dlaczego tak jest i gdzie konstytucyjne zasady, że każdy jest równy wobec prawa? W przysłowiowej dupie.



Nie wiem zwyczajnie jak to w praktyce wygląda ale mam wrażenie, że jeżeli ktoś ma taki budżet, który pozwala na dobrego adwokata to wielmożni sprawcy są w stanie wmówić wymiarowi sprawiedliwości, że nie jechali pijani, tylko zjedli dużo jabłek, 2 ogrodzenia były wybudowane na środku drogi, 4 psy uciekły ze schroniska i w ostatniej chwili na odcinku 20 kilometrów 4 razy wbiegły pod koła, 2 sarny uznały, że ich egzystencja nie ma sensu i postanowiły popełnić samobójstwo a los tak chciał, że owy celebryta akurat owym samochodem jechał ortodoksyjnie trzymając się prawego pasa a o dziku to nic nie wie, bo go nie zauważył ze względu na zmęczenie. No i może nie byłoby w tych zeznaniach chwytającego się brzytwy nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sąd w to wszystko wierzy a polski wymiar sprawiedliwości wyznacza możliwie najmniejszą karę, która polega na wpłaceniu paru złotych na jakąś organizację. W sumie kara jest prawdziwie wysoka, ponieważ owa gwiazda kupi sobie mniej stringów i będzie musiała latać bez majtek na 2 najbliższe imprezy..
 

Pół żartem, pół serio to naprawdę żenujące, że mając kasę można dużo łatwiej uniknąć kary i zwyczajnie nie ponosić konsekwencji swoich zachowań...


czwartek, 19 lipca 2012

Polacy różnych grup prawdziwości polszczanej

Tak, wiem tytuł wydaje się być dziwny i każdy kto to czyta z pewnością zastanawia się o co tak na prawdę chodzi. Jedni pewnie będą się zastanawiać lub spodziewać jakiegoś manifestu młodego działacza Radia Tadeusz, inni zaś dopatrzą się ironii, dzięki czemu będą zdecydowanie bliżej tego o czym chcę powiedzieć.

Jak wiadomo w Polsce jest od jakiegoś czasu nowa, stara moda na dzielenie społeczeństwa na prawdziwych, honorowych, uczciwych, religijnych Polaków i tych złych niewiernych, niebogobojnych oraz wielkich ignorantów w stosunku do tego co się w Polsce niegdyś zdarzyło, czyli krótko mówiąc nieprawdziwych Polaków. Gdyby się jednak głębiej przyjrzeć owemu podziałowi Katolik od ateisty różni się tym, że Katolik chodzi do kościoła a ateista nie chodzi... no i nic więcej w kierunku wielkich idei wymienić się nie da.

Czym zaś różni się prawdziwy Polak od tego fałszywego, złego i niewierzącego? Tym, że ten prawdziwy oprotestowuje wszystkie działania rozrywkowe, w których nie bierze udziału argumentując, że są prowokacją i mają na celu bezcześcić pamięć narodową oraz walczyć z kościołem, ponieważ przypadają w święta narodowe lub kościelne. Gdyby jednak spojrzeć na kalendarz to codziennie jest jakieś święto. Ewangeliści pisali o Matce Boskiej, wg opisu lektury matce Jezusa. W Polsce jest już tyle Matek Boskich, że gdyby tak zebrać je wszystkie i każdej zrobić wielkie święto to spokojnie 200 dni w kalendarzu miałoby maryjne kolory, no ale już nie będę się w to zagłębiał. Ten zły Polak zwyczajnie w wydarzeniach rozrywkowych uczestniczy, co bardzo nie podoba się pierwszej, prawdziwej grupie.

Dlaczego akurat o tym piszę? Słuchałem sporo radia i nasłuchałem się wszelakich wypowiedzi odnośnie koncertu Madonny, który ma się odbyć 1 sierpnia w rocznicę wybuchu Powstania warszawskiego. Słuchając owego radia, co za tym idzie audycji, która była poświęcona dyskusji czy koncert powinien się odbyć zwróciłem uwagę na kilka ciekawych informacji. Refleksje we mnie wzbudziły wypowiedzi niektórych przeciwników koncertu. Jak zwykle doszukiwali się oni prowokacji, wynaradawiania i wielu różnych ukrytych sensów organizacji koncertu. Krótkowzroczność owych ludzi mnie urzekła. Ich zdaniem organizacja koncertu najprawdopodobniej wygląda tak:
-Cześć, Madonna, zagrasz w Polsce 1 sierpnia, bo mamy święto narodowe i chcieliśmy zbeszcześcić?
-Tak, oczywiście, mam masę czasu, przyjadę kiedy tylko będziecie chcieli!
W praktyce takie koncerty załatwia się dużo trudniej. Nie jest to jeden czy dwa telefony do owej artystki, tylko długie kwestie organizacyjne z jej managmentem. Madonna to nie jest polski zespół, który ma 2 stary i jeździ dziennie ze 100-200km wewnątrz kraju albo jak jakaś Doda, że bierze pendrive'a, rękę trupa, wkłada majty i lata po scenie udając, że śpiewa. Prawdziwy koncert, za który trzeba wyłożyć grubą kasę wymaga ogromnej organizacji, kilku tysięcy współpracowników, ochrony, policji. Terminarz takiej gwiazdy jest bardzo zapchany i to nie jest tak, że ona przed jakimś koncertem siedzi i czyta podręcznik o historii polski, później przegląda Kalendarz Ojca Dyrektora i szuka dat, które były jakieś znaczące dla Radia. Jest termin, że wtedy jest możliwość zorganizowania koncertu i nikt nie będzie się rozdrabniał, że jakaś grupa chce protestować i chrystianizować czy też zarażać swoim postrzeganiem obchodów świąt lejąc innych krzyżami po łbie. Kuba Wojewódzki napisał w fajny sposób o tym, że pójdzie oddać cześć tym, którzy oddali życie za ojczyznę, zapali dla nich znicz a wieczorem uda się na koncert. Bardzo mi się spodobało takie podejście. Teraz żyjemy w takich czasach, że się robi coś krótko i na temat. Nie chodzi o to, żeby cała Europa widziała jak się okładam biczem po plecach pod pałacem prezydenckim w ramach hołdu od godziny 6 rano do godziny 22. Pamięta, wiem co się zdarzyło, oddaje hołd i zajmuje się swoimi sprawami. Nie mam życzenia iść na koncert bo mój system wartości mi na to nie pozwala, to nie idę, siedzę w pokoju z flagą i rozmyślam nad losami ojczyzny. Chcę iść na koncert, poświęcam w ciągu dnia chwilę na zastanowienie się nad losami ojczyzny, wieczorem udaje się na występ. Nie można nikomu narzucać, że ma obchodzić święto w taki czy inny sposób a jak chce się tego dnia wieczorem oddać jakiejś przyjemności to od razu jest ostatnim cepem i chamem, który sprzedaje Polskę.

W Polsce żyło się w zaścianku Europy przez calutki okres komunizmu, nie było żadnych koncertów, raz na ruski rok przyjechał jakiś zespół o ile się czerwoni na to zgodzili. Później były czasy postkomuny, które trwały bardzo długo, bo dalej byliśmy zadupiem i był zwyczaj, że u nas się nie gra. Teraz mamy czas, że młodzi ludzie mają możliwość iść na koncert, mogą się troszkę odprężyć, po cholerę im tego zabraniać i z tym walczyć? Wiara i patriotyzm na pokaz to coś tak urzekająco głupiego, że aż boli. Ciągła walka ze wszystkim co się dzieje pod pozorem krucjat już wychodzi z mody. Są zloty Radia Tadeusz, są audycje, niech sobie słuchają, niech się indoktrynują wzajemnie ale niech nie narzucają drugiemu jak ma postępować, bo tak naprawdę gdyby tych Wielkich Wiernych Patriotów zapytać o jakiekolwiek święta, w których uczestniczą to otworzyliby gęby ze zdziwieniem i patrzyliby pusto w jakiś obiekt wierząc, że wyświetli im się odpowiedź na pytanie co się wtedy stało albo z jakiej okazji ja tam idę. Nie mówię, że wszyscy, bo to by było głupie, nie chce generalizować. Mój post ma na celu ukazanie tego, że nie ma sensu prowadzić ciągłej walki ze wszystkim co się dzieje pod szyldem wielkich idei, bo owe działania mają się tak do wielkich idei jak piwnica do słońca.